Cześć wam!
Dzisiaj troszkę nietypowy post, ale mam nadzieję, że również wam się spodoba. Jednak najpierw o czymś innym. Wiem, że galeria zdjęć, którą tu zamieściłam nie działa, na razie nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale obiecuje że jak tylko będę miała czas (i ochotę) to się tym zajmę. Szczerze mówiąc jakimś geniuszem komputerowym to ja nie jestem, dlatego nie mam ochoty żeby się troszeczkę pobawić i sprawić, aby ta galeria działała, ale naprawdę spróbuje coś w tym kierunku zrobić. A na razie możecie moje siatkarskie zdjęcia oglądać na moim profilu na facebook'u http://www.facebook.com/profile.php?id=100001499861132
A więc w dzisiejszym poście chciałabym wam opisać jaka historia spotkała mnie niecały rok temu :)
Razem z moimi rodzicami i siostrą, którzy również gorąco kibicują naszym siatkarzom wybraliśmy się do katowickiego Spodka na drugi mecz z Brazylią w rundzie interkontynentalnej Ligi Światowej. Był to pierwszy mecz reprezentacji, jaki obejrzałam na żywo, więc emocje były niewyobrażalne. Strasznie się wzruszyłam gdy zaczęliśmy acapella śpiewać hymn, bo po prostu efekt jest niesamowity. Mimo przegranego meczu byłam zadowolona, że mogłam w nim uczestniczyć. Potem próbowałam zdobyć autograf któregoś siatkarza na pamiątkę, ale oczywiście było to niemożliwe (chyba wiadomo z jakich powodów). Dopiero uprzejmy pan, któremu ogromnie jestem wdzięczna, wziął ode mnie mój notes i z łatwością zdobył autograf Grzegorza Kosoka, gdyż stał bardzo blisko barierek. Mimo tego byłam strasznie szczęśliwa, że mogłam być na meczu, zyskałam również wiele pamiątek w postaci zdjęć i autografu. Odjeżdżając spod Spodka do domu znajomych moich rodziców byłam pewna, że na tym moja przygoda z siatkówką w Katowicach się skończy, jednak los postanowił inaczej...
Drugiego dnia, wciąż w dobrym humorze, udaliśmy się wszyscy do katowickiej Silesi City Center. Jak to zwykle bywa każdy poszedł w swoją stronę i tak ja, tata, wujek i Kasia na początek udaliśmy się do Empiku. Przechadzając się między półkami, szukałam książki, ale nagle przed oczami mignął mi ktoś strasznie wyskoki. Zamarłam. Podeszłam do taty i ledwo wydusiłam "Tato, właśnie przez Empik przeszedł Piotrek Nowakowski." Musicie zrozumieć, że dla mnie to było naprawdę spore wydarzenie, ponieważ środkowy jest moim ulubionym zawodnikiem, a po za tym mieszkając w małym miasteczku praktycznie nie zdarza mi się na zakupach spotykać swoich idoli :) Jednak zanim dotarło do nas to co powiedziałam Piotrek gdzieś zginął. Pomyślałam trudno, następnym razem. Jednak tata zaczął szybko działać kupił długopis i mając w ręku dodatek do Przeglądu Sportowego, na którego okładce był Zbigniew Bartman postanowił znaleźć Nowakowskiego. Przechadzaliśmy się po galerii, aż wreszcie zobaczyliśmy go w jakiejś kawiarni. Weszliśmy tam i poprosiliśmy Piotra o autograf i zdjęcie. Siatkarz zdecydowanie zdziwiony zgodził się, a kiedy podaliśmy mu dodatek do przeglądu, popatrzył się na okładkę, na nas, potem znowu na okładkę i zdziwionym głosem powiedział "Ale to nie jestem ja." My powiedzieliśmy, że wiemy, a on podpisał się,a następnie Kasia, dzięki której mam wiele wspaniałych zdjęć, pstryknęła nam fotkę. A oto ona:
Potem oczywiście podziękowaliśmy i udaliśmy się na dalsze zakupy. Chodząc po galerii spotkałam jeszcze Pawła Zatorskiego, ale nasz libero był z dziewczyną więc nie chciałam mu przeszkadzać. Później poszliśmy do Adidasa. Przed samym sklepem spotkałam Michała Bąkiewicza, w zasadzie już z niego wychodził i powoli znikał z pola widzenia. Tata mówił żebym za nim poszła, gdyż był niedaleko. Jednak miałam wątpliwości, bo musicie wiedzieć, że jestem dość nieśmiałą osobą (niestety) dlatego nie wiedziałam co robić. Ale w końcu go dogoniłam i mówię " Przepraszam, czy mogłabym prosić o autograf?" a następnie podałam mu dodatek do Przeglądu Sportowego. Przyjmujący spojrzał się na autograf Nowakowskiego, potem na okładkę, na której widniał Bartman, a następnie powiedział "Oo Zibi Bartman-najprzystojniejszy siatkarz na świecie." Po tych słowach oboje wpadliśmy w śmiech. Michał oczywiście złożył autograf, życzyłam mu udanego turnieju finałowego i poszedł. Jednak muszę przyznać, że jest bardzo sympatyczną osobą i jeśli kiedyś będę miała możliwość to z chęcią zamienię z nim kilka słów. Po tym wydarzeniu byłam cała w skowronkach i jestem pewna, że nigdy tego nie zapomnę. I mam nadzieję, że jeszcze pełno takich historii przede mną :)
Wam również chciałabym życzyć takich przeżyć:)
Pozdrawiam
Kamix
P.S. Już w ten weekend przedostatnia kolejka rundy zasadniczej PlusLigi. W niedziele Jastrzębie zagra z Zaksą i mam nadzieję, że wreszcie pokażą swoje prawdziwe oblicze i po raz trzeci w tym sezonie pokonają kędzierzynian. Tym bardziej, że do gry wracają Zbyszek Bartman i Michał Łasko. Trzymam za Was kciuki! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz