Hej wszystkim!
Wiem, wiem, że mój ostatni post był prawie miesiąc temu, ale musicie mi wybaczyć. Na pewno wiecie jaki "młyn" jest w szkole przed wystawianiem ocen. Dodatkowo każdą wolną chwilę spędzam z Zuzią, moją przyjaciółką, która od września przenosi się do klubu San-Pajda Łańcut. Ale skupmy się na tym co ostatnio się wydarzyło w siatkarskim świecie.
Może zacznę od turnieju Ligi Światowej w Katowicach. Atmosfera jak zawsze była świetna. Po raz kolejny przekonałam się, że my, polscy kibice, jesteśmy najlepszymi na świecie. Mecz z Kanadą minął bez większych komplikacji. Ciekawa była sytuacja, gdy po meczu pan Marek Magiera powiedział, że zgasną światła. Myślałam, że to część jakiegoś konkursu. Jednak po kilku minutach światło znowu zostało włączone, a siatkarzy nie było. I nie wiem czemu, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że specjalnie doprowadzono do tej sytuacji by nasi zawodnicy w spokoju poszli do szatni bez stania godzinami i rozdawania autografów. Tym bardziej, że później Magiera w ogóle o tym nie wspomniał. Ciekawy sposób :)
Wracając do gry Polaków, to z Katowic wyjechaliśmy z kompletem punktów, znowu ogrywając Brazylię. W tym państwie już nie było tak łatwo. Widać było, że chłopaków dopadło zmęczenie, czego skutkiem była przegrana z gospodarzami 1:3. Jednak to była nasza ostatnia nasza porażka w fazie grupowej. Gdyż później wygraliśmy trzy mecze za trzy punkty. Ten ostatni mecz z Brazylią na pewno długo zapadnie w moją pamięć, ponieważ w pięknym stylu pokonaliśmy nasze największe zagrożenie w grupie 3:1. Dzięki czemu wygraliśmy grupę i awansowaliśmy do turnieju finałowego w Sofii. I jak tu nie kochać siatkówki? :) Właśnie dla tego przytoczyłam w tytule słowa piosenki Norbiego i Wandy, bo wierzę, że nadchodzi wspaniały czas dla polskiej siatkówki, a nasi walczący o każdą piłkę siatkarze jak najbardziej to potwierdzają.
W innych grupach sytuacja nie jest jeszcze aż tak klarowna. Tak jak pisałam we wcześniejszym poście praktycznie każda drużyna inaczej podeszła do tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej. Czego skutkiem jest to, że nie wiadomo czy w Final Six zobaczymy Włochów czy Rosjan. Jeśli chodzi o naszą grupę w Sofii to już wiadomo, że będziemy grać ze zwycięzcą grupy A oraz najlepszą drużyną z drugich miejsc, czyli prawdopodobnie z Brazylią. Uważam, że z obecną grą i nastawienie chłopaków stać na wygranie całego turnieju co będzie znakomitym przetarciem przed Igrzyskami, które zbliżają się wielkimi krokami.
A propo Igrzysk. Już wiadomo, że w grupie zmierzymy się z Włochami, Bułgarami, Argentyną, Wielką Brytanią i z Australią. Przeciwnicy nie zbyt wymagający. Jednak by nie mieć większych problemów w ćwierćfinale musimy wygrać grupę na co z pewnością nas stać. Nie wiem czemu, ale mam przeczucie, że będzie dobrze :)
Zbigniew Bartman w Asseco Resovii Rzeszów! Ta wiadomość autentycznie mnie spiorunowała, w ogóle się tego nie spodziewałam. Przed rozpoczęciem karuzeli transferowej byłam pewna, że transferem, po którym zrobię "wow" będzie sprowadzenie jakiegoś zagranicznego, na prawdę dobrego zawodnika. A tu proszę, ale bardzo się z tego cieszę.
Chciałabym poruszyć jeszcze kilka tematów, ale oczy same mi się zamykają. Także zrobię to następnym razem.
Dobranoc
Kamix
Oj tak, wiem co szkoła robi z człowiekiem. Ale zaraz będą wakacje i mam nadzieję, że będziesz pisać częściej :)
OdpowiedzUsuńTytuł idealnie dobrany ;D Mecze były niesamowite, a teraz szykujemy się na Sofię.
Grupa tzw "do przejścia" ;) Myślę, że damy radę, ale ciii... Nie chcę zapeszać :)
czekam z niecierpliwością na Final Six :).
OdpowiedzUsuńZbychu w ogóle mi do Sovi nie pasuje, ale może to kwestia przyzwyczajenia? ;)
pozdrawiam i zapraszam do mnie ^^