sobota, 18 sierpnia 2012

Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce...

Hej wszystkim!

Przepraszam, że tak długo mnie tu nie było. Ale po tym wszystkim jakoś trudno mi było zebrać myśli i napisać coś sensownego. Dlatego teraz gdy już trochę ochłonęłam chciałabym Wam opisać mój obraz po bitwie, czyli krótko podsumować Igrzyska Olimpijskie.

Na początek zacznę oczywiście od siatkówki. Ostatni post, który tu dodałam opisywał nadchodzące ćwierćfinały. Obecnie jesteśmy już po Igrzyskach, więc wszystko zostało rozstrzygnięte. Ale ku przypomnieniu, w pierwszym meczu ćwierćfinałowym pomiędzy Brazylią a Argentyną wygrał faworyt, czyli Brazylijczycy pokonując przeciwnika 3:0. Następnie ciekawie zapowiadające się spotkanie pomiędzy Amerykanami, a Włochami zakończyło się zaskakująco jak dla mnie, ponieważ nasi grupowi rywale pokonali Mistrzów Olimpijskich 3:0. Po tym meczu marzyłam żebyśmy zagrali tak jak Włosi. Przez całą fazę grupową prezentowali się różnie, do meczu ćwierćfinałowego na pewno nie przystąpili jako faworyci, zaczęli bardzo źle, ale się przebudzili i zaczęli walczyć, co przełożyło się na wspaniałą grę. I ta ambicja przyczyniła się do sprawienia małej sensacji, ponieważ Włosi wygrali ze świetnie spisującymi się w fazie grupowej Amerykanami. Naprawdę miałam nadzieję, że w meczu z Rosjanami pokażemy walkę i swoją najlepszą siatkówkę. Jednak rozsądek podpowiadał mi zupełnie co innego i niestety miał rację. Po grze "w kratkę", gdzie dobre i ciekawe zagrania przeplataliśmy szkolnymi błędami, przegraliśmy z późniejszymi Mistrzami Olimpijskimi 0:3. Dodam tylko, że w czwartym meczy Bułgarzy pokonali Niemców 3:0.
Zupełnie nam nie wyszedł ten turniej. Zaginął gdzieś duch drużyny, o którym pisałam już wcześniej. Wielu ekspertów uważa też, że nasi siatkarze po prostu byli zmęczeni. Trudno mi jest coś powiedzieć na ten temat, ale rzeczywiście nie wyglądali najlepiej. Myślę, że przede wszystkim przegraliśmy te Igrzyska w głowach. Wszyscy stawiali naszą drużynę w roli faworytów i mimo tego, że zawodnicy mobilizowali się do każdego meczu tak samo, to ta myśl gdzieś z tyłu głowy, że mogą wygrać ze wszystkimi po prostu w jakiś sposób ich paraliżowała. Na pewno ta Olimpiada była wspaniałym doświadczeniem dla tych wszystkich debiutantów, którzy już wiedząc co ich czeka mogą pojechać do Rio de Janeiro i od nowa zacząć walczyć o Mistrzostwo. Tylko, że szkoda tych, którzy już nie zagrają-Pawła Zagumnego, Krzysztofa Ignaczaka... Prawdopodobnie nigdy spełnią swoich marzeń ( chociaż mam nadzieję, że będzie inaczej). Gdy przeczytałam wpis Igły na blogu po tym przegranym meczu popłakałam się. Płakałam również po ćwierćfinale razem z siatkarzami i tysiącami polskich kibiców. I wstyd mi jest, że są tacy ludzie, którzy po nich "jeździli" i narzekali. I taki człowiek nazywa się kibicem reprezentacji Polski?! Właśnie z tego powodu zdecydowałam się na taki tytuł posta "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce", bo tacy są prawdziwi kibice.
To świetnie, że oprócz wsparcia kibiców, mieli też przy sobie rodzinę:)

Także jak powiedział Anastasi z Igrzysk Olimpijskich trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski, przemyśleć to wszystko i z nową siłę, energią i ambicją przystąpić do kolejnego sezonu.

Wracając jeszcze do rozgrywek o złoto olimpijskie w półfinałach spotkały się drużyny Włoch i Brazylii oraz Rosjan i Bułgarów. W pierwszy meczu (ze względu na Michała Łasko) liczyłam, że to Włosi powalczą o awans do finału. Tak się jednak nie stało i Mistrzowie Świata pewnie zwyciężyli 3:0. W drugim półfinale byłam za Rosjanami i spodziewałam się, że bez problemu poradzą sobie z czarnym koniem Igrzysk, czyli ekipą Bułgarii. Jednak nie do końca tak było, ponieważ drużynie z Bałkanów udało się wyrwać jednego seta późniejszym Mistrzom Olimpijskim. Meczu o 3 miejsce nie oglądałam, ale wiem, że była to szarpana gra obu drużyn, ale oczywiście zwyciężyli Włosi 3:1, bardzo ciesząc się z brązowego medalu i dedykując go zmarłemu Bovolencie.Natomiast mecz o złoto był godny finału Igrzysk Olimpijskich. Po dwóch setach wydawało się, że to tylko formalność i Canarinhos wygrają. Jednak trener Alekno wyjął asa z rękawa i przestawił Muserskiego ze środka na atak, natomiast Michajłow grał na przyjęciu. I ten system pozwolił Rosjanom doprowadzenie do tie-breaka, którego wygrali. I w ten sposób naprawdę zasłużenie rosyjscy siatkarze zostali nowymi mistrzami olimpijskimi.

Wygrywając Ligę Światową i przegrywając Igrzyska Olimpijskie polscy siatkarze zakończyli sezon reprezentacyjny. Teraz każdy z nich odpoczywa i nabiera sił w domowym zaciszu by z nową energią przystąpić do sezonu klubowego.
Komu będziecie kibicować? Ja oczywiście Jastrzębskiemu Węglowi i Asseco Resovii Reszów. Warto również pamiętać o Dinamo Moskwa i Bartku Kurku, Fakieł Nowy Urengoj Łukasza Żygadły czy Andreoli Latinie Kuby Jarosza. Trzeba za nich trzymać kciuki:)

Niedawno kupiłam i przeczytałam książkę o Anastasim "Krasnal, który stał się gigantem". Jest naprawdę świetna, opisuje karierę zarówno zawodniczą jak i trenerską naszego szkoleniowca. Zawiera również wiele wspaniałych zdjęć. Polecam:)

Pozdrawiam
   Kamix


1 komentarz:

  1. O Igrzyskach chciałabym jak najszybciej zapomnieć. Wszystko poszło nie tak, jak miało być.
    Z porażką Polaków już się pogodziłam. To nie był nasz turniej, 'coś' nie zagrało. Szkoda, bo to była dla niektórych już ostatnia szansa na olimpijski medal.
    Rosjanie grali dobrze, ich trener zagrał pokerowo, ale... cholernie boli mnie porażka Brazylijczyków... :`(

    Mam nadzieję, że ten czas, który pozostał do rozpoczęcia PL minie bardzo szybko, bo chciałabym zapomnieć o IO i skupić się już tylko na rozgrywkach klubowych. A kibicować będę oczywiście Skrze i Lotosowi :)

    OdpowiedzUsuń