Witam ponownie!
Tak jak wcześniej wspomniałam postanowiłam dodać dwa posty jednego dnia głównie dlatego, że gdybym chciała opisać to wszystko w jednej notce to byłaby ona naprawdę długa. Zapraszam do lektury:)
16. kolejka PlusLigi okazała się niezwykle emocjonująca i sensacyjna. Mimo tego, że nie było wielkich meczy na szczycie, oczywiście z wyjątkiem jednego, to wyniki pozostałych meczy okazały się niespodziewane.
Pierwszy mecz tej kolejki odbył się w Olsztynie, gdzie tamtejszy zespół zmierzył się z Jastrzębskim Węglem. Spodziewałam się łatwej wygranej, ale nie do końca tak było. Pierwszy set okazał się niezwykle emocjonujący jednak górą byli jastrzębianie, którzy wygrali 34:32. W drugim secie oglądaliśmy zdecydowaną dominację jastrzębian. Byłam pewna, że będzie tak do końca meczu. Jednak błąd sędziego w końcówce trzeciego seta sprawił, że mecz toczył się dalej. Na szczęście czwartą partię wygrał zespół ze Śląska, a końcowy wynik brzmiał 3:1. MVP-Simon Tischer.
Kolejny pojedynek toczył się w Gdański pomiędzy tamtejszym Lotosem, a Politechniką Warszawską. Uważam, że wynik tego meczu wcale nie był przesądzony. Wiedziałam, że gdański zespół szuka punktów, które zapewniły by im miejsce w fazie play-off, natomiast Politechnikę dręczą kontuzję. Lotos to wykorzystał i wygrał 3:1, a MVP meczu został Wojciech Żaliński.
W sobotę miał miejsce hitowy mecz w 16. kolejce. Spodziewałam się dwóch wariantów. Albo będziemy świadkami zaciętego meczu o fotel lidera albo lepsza okaże się Zaksa. Jednak było inaczej. Nie mogła oglądać tego meczu, ale wiem, że kędzierzynianie nie wystąpili w optymalnym składzie i grali gorzej od bydgoszczan. Efekt? 3:0 dla Bydgoszczy. Najlepszy zawodnik? Stephane Antiga.
W sobotę swój mecz rozegrały również zespoły Skry i AZS Częstochowy. Wydawać by się mogło, że bełchatowianie z łatwością wygrają z ostatnią ekipą PlusLigi. Jednak prawda była inna. Pod nieobecność Winiarskiego, Zatorskiego i Atanasijevica szansę gry dostali zawodniczy Młodej Ligi oraz Maciej Muzaj. Mimo prowadzenia 2:0 Skra nie wykorzystała swojej szansy i przegrała 2:3. Bo jak mówi stare siatkarskie przysłowie "kto prowadzi 2:0, a nie wygrywa 3:0 ten przegrywa 2:3". MVP Grzegorz Bociek.
Mecz Effectora z Resovią zostawiłam sobie na koniec, ponieważ byłam na tym spotkaniu, więc mam wiele przemyśleń dotyczących tego pojedynku. Byłam pewna, że Resovia mimo braku w składzie Bartmana bez problemu wygra 3:0, tym bardziej, że zagrożony był występ Nikołaja Penczeva-zdecydowanego lidera kieleckiego zespołu. Jednak Nikołaj wyszedł w podstawowej szóstce i zagrał wspaniale zdobywając 31 punktów z czego bardzo się ucieszyłam. Oczywiście w meczu tym kibicowałam Resovii, ale Penczev jest jednym z moich ulubionych zawodników. Bardzo lubię oglądać jego grę gdyż jest obdarzony ogromnym talentem, a przy tym jest bardzo pracowity. Mimo młodego wieku stał się liderem Effectora i jestem pewna, że w przyszłości będzie stanowił o sile reprezentacji Bułgarii. Ale wracając do meczu. Pierwszy set padł łupem kielczan. Pomyślałam, że to pewnie pierwsza i ostatnia wygrana partia przez Effectora w tym meczu. Jednak pomyliłam się. Kieleccy siatkarze grali wspaniale, a Resovia nie mogła sobie poradzić ze swoimi problemami. Zawiódł Schopes, który pod nieobecność Bartmana gra w podstawowej szóstce. Jak się później okazało atakującego dotknęła kontuzja barku. Na pozycji tej najpierw trener Kowal wystawił Buszka, który jednak nie radził sobie, więc jako atakujący zagrał Achrem. Mimo świetnej dyspozycji Kosoka (19ptk) i Nowakowskiego (18pkt) rzeszowianie popełniali mnóstwo własnych błędów, nie kończyli ataków ze skrzydeł, psuli zagrywki. Przez co przegrali 2:3. Najlepszym zawodnikiem meczu został oczywiście Nikołaj Penczev.
Teraz poświęcę troszkę na poza meczowe opinie. Po pierwsze muszę przyznać, że w tie-breaku więcej czasu poświęciłam na obserwację Zbyszka Bartmana i jego reakcji na meczowe wydarzenia niż na oglądanie samego pojedynku. I powiem wam, że bardzo przeżywał w zasadzie każdą akcję udaną czy nieudaną swojego zespołu, przez co podczas tej obserwacji nieraz uśmiechałam się patrząc na te reakcje.
Po drugie zachowanie kibicek, a w zasadzie fanek, po meczu. Nie rozumiem jak można biegać po hali i piszczeć tylko dlatego, że zbliża się któryś siatkarz. Grzecznie stojąc i czekając na któregoś z siatkarzy zostałam prawie wepchnięta w korytarz prowadzący do szatni i przyciśnięta do barierek. Dziewczyny opanujcie się! Zastanówcie się czy przychodzicie oglądać mecz i kibicować swojej DRUŻYNIE czy kochacie siatkówkę tylko dlatego, że jakiś siatkarz jest przystojny! Czasami mam wrażenie, że niektóre z dziewczyn przychodzą na mecz tylko po to żeby po nim wręcz rzucić się na zawodników. I jestem pewna, że wiele osób ma podobne zdanie.
Z ogromnym trudem, ale udało mi się zrobić zdjęcie ze Zbyszkiem Bartmanem. Dziękuje!:)
Terminarz meczy Ligi Światowej, które odbędą się w Polsce:
7 czerwca – Warszawa (Torwar) Polska -Brazylia
9 czerwca – Łódź (Atlas Arena) Polska-Brazylia
28 czerwca – Bydgoszcz (Łuczniczka) Polska -Argentyna
30 czerwca - Gdańsk (Ergo Arena) Polska -Argentyna
5 lipca – Katowice (Spodek) Polska -USA
7 lipca – Wrocław (Hala Stulecia) Polska-USA
Wszystkie mecze będą rozpoczynać się o 20:15.
Wybieracie się na któryś mecz? Ja jak zawsze odwiedzę katowicki Spodek:)
Pozdrawiam
Kamila
Bardzo fajne zdjęcie z Zibim ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam na meczu Skra-Częstochowa i wiele miejsc było wolnych, więc nie było też wielkich kolejek do zdjęć z siatkarzami(na szczęście), trochę było dziewczyn ale nie miały miejsca żadne przepychanki, mogłam zdobyć jakiś autograf i zrobić sobie zdjęcie, samo widowisko sportowe było świetne! :)
fajne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńtylko szkoda, że Resovia przegrała ;(
ja mam zamiar wybrać się na LŚ właśnie do Katowic bo tam mam najbliżej :)