Hej!
Już kilka razy zabierałam się do napisania posta. Jednak kolejne przegrane naszych siatkarzy sprawiały, że zaczyna mi brakować słów. Chciałabym mieć na to jakieś sensowne wytłumaczenie, ale niestety nie mogę nić wymyślić. Więc może zacznę od początku...
W tym roku nasze występy w Lidze Światowej rozpoczęliśmy od starć z Brazylią. Każdy wiedział jak dobra jest to drużyna, jednak liczyliśmy na chociaż jedną wygraną. Pierwszego meczu niestety nie mogłam oglądać w całości, ale dobrze wiem, że nasi siatkarze zagrali słabo. W takiej sytuacji pojawiła się nadzieja, że w łódzkiej Atlas Arenie dojdzie do rewanżu. Ja sama również bardzo tego chciałam, chociażby dlatego, że byłam na tym meczu.
Przed spotkaniem każdy był w świetnych humorach. Nawet udało mi się przed halą złapać Michała Bąkiewicza.
Mecz był bardzo zacięty, ale zdecydowanie nasi reprezentanci nie prezentowali jeszcze mistrzowskiej formy. Choć każdy cieszył się z o wiele ciekawszego i lepszego meczu niż ten w warszawskim Torwarze to pojawiła się mała obawa, że te dwie przegrane mogą się na nas odbić.
Mimo wszystko liczyliśmy na to, że 2 tygodnie przerwy pozwolą biało-czerwonym na złapanie odpowiedniej formy, a w meczach z Francją pokażą swoją siłę. Jednak tak się nie stało. Oba spotkania przegraliśmy 2:3 prezentując bardzo nierówny poziom gry. Zawodnicy wyglądają tak jakby każdy z nich był w innym etapie przygotowań. Z dobrej strony pokazali się Możdżonek czy Ignaczak, coraz lepiej gra Bartman. Niestety w nie najlepszej dyspozycji są Kurek i Nowakowski. Ciężko jest powiedzieć z czego to wynika. Może rzeczywiście dłuższa przerwa, którą dostała większość zawodników odbiła się na ich przygotowaniu? Nadal ufam trenerowi Anastasiemu i wierzę, że wie co robi. Jednak jestem trochę zawiedziona tym, że w momentach gdy przegrywaliśmy albo roztrwanialiśmy wysokie przewagi nie wpuszczał zmienników, a głównie mam na myśli Fabiana Drzyzgę i Kubę Jarosza. Nasz drugi rozgrywający ma zupełnie inną charakterystykę gry niż Żygadło i jego wejście na boisko mogło wywołać zamieszanie w szeregach Francuzów. Nie wiem też co stało się z Kurkiem. Przecież w meczu towarzyskim z Serbią grał bardzo dobrze i teraz ta jego forma zniknęła. Kolejnym problemem jest brak kończącego ataku. Przecież w większości zostaliśmy wybronieni przez Francuzów. Spory kłopot mamy również z zagrywką, która jest nieregularna. Na pewno zawodnicy i cały sztab trenerski są świadomi tego co się dzieję. Liczę na to, że wyciągną odpowiednie wnioski i już w ten piątek przy dopingu polskich kibiców wygrają mecz z Argentyną, a następnie powtórzą to w niedziele. Bo jeśli chcemy jeszcze awansować do turnieju finałowego to musimy zaprezentować nasza najlepszą siatkówkę, pokonać wszystkich i jeszcze liczyć na korzystne wyniki innych spotkań. Ale jak to kiedyś powiedział Łukasz Żygadło wiara czyni cuda, dlatego my kibice wraz z zawodnikami musimy mocno wierzyć, że jeszcze się uda.
I pamiętajmy, że prawdziwy kibic jest:
dumny po zwycięstwie, wierny po porażce
Pozdrawiam
Kamila
Nie układa nam się gra tak, jakbyśmy chcieli. Przyczyny pewnie są różne, jedną z nich wydaje mi się być, brak zmian w zespole. Nie wiem dlaczego trener tak upiera się przy Łukaszu i Zbyszku, przecież wejście chociażby na chwilę Fabiana czy Kuby mogłoby zmienić trochę obraz gry, a Zbyszek i Łukasz mogliby przez chwilę odpocząć i popatrzeć z boku na całą grę. Może to by coś dało...
OdpowiedzUsuńMy kibice nic na to nie poradzimy, możemy tylko cały czas być przy chłopakach, wpierać i wierzyć w nich.